Witam Was bardzo serdecznie na blogu o
młodym pokoleniu Hogwartu. Opisywane tu wydarzenia będą się
działy z perspektywy Lily Luny Potter, która jest na trzecim roku
magicznej edukacji.
Ponieważ bardzo niewiele wiadomo na
temat młodego pokolenia czarodziei pozwalam sobie swobodę przy
opisywaniu postaci młodego pokolenia. Niektóre stworzę sama ze
związków, które moim zdaniem powinny zaowocować dziećmi.
Taki krótki wstęp powinien
wystarczyć.. A więc zapraszam do czytania i komentowania..
Dziś ostatni dzień letnich wakacji.
Czy jest mi smutno z tego powodu?? Z jednej strony tak a z drugiej
nie. Smutno mi dlatego,że muszę zostawić rodzinę na prawie całe
10 miesięcy z wyłączeniem świąt. Pociesza mnie myśl, że zawsze
mogę wysłać sowę do domu. Cieszę się dlatego,że rozpoczynam
już trzeci rok nauki. Gdy wracam do Hogwartu czuję się jakbym
wracała do drugiego domu. Stęskniłam się za swoimi przyjaciółmi
po dwóch miesiącach rozłąki. A tak poza tym uwielbiam się uczyć.
Tej miłości do nauki z całą pewnością nie odziedziczyłam po
ojcu. Tą cechę zawdzięczam swojej matce chrzestnej Hermionie
Granger-Weasley. Siadam na parapecie swojego malutkiego pokoiku na
poddaszu i obserwuje jak słońce chowa się za wzgórzami Doliny
Godryka. Z moich ust wydobywa się ciche westchnienie. Jednak każdy
medal ma dwie strony. Uwielbiam Hogwart ale uczniowie traktują mnie
i moje rodzeństwo jak byśmy nie wiadomo kim byli. Ja bym chciała
być lubiana za wnętrze a nie za nazwisko. Jedynymi osobami w
Hogwarcie, które traktują nas normalnie są nauczyciele i
przyjaciele. Z dworu dobiegają do mnie odgłosy podwórkowego
Quiditch'a. Chłopcy pewnie trenują na nadchodzące mecze.
Powoli podchodzę do kufra zaglądam
jeszcze raz by upewnić się że wszystko mam. No tak jak bym mogła
o niej zapomnieć! Peleryna-niewidka mojego taty leżała przez całe
dwa miesiące na półce w mojej szafie. Co prawda James jako
najstarszy z nas powinien ją dostać jednak mój tata dał mi ją
wraz z mapą Huncwotów na moje dwunaste urodziny. Oczywiście
prezenty zostały obarczone obietnicą dzielenia się nimi z braćmi.
Schowałam pelerynę do kufra i zerknęłam na budzik stojący na
komodzie. Dochodziła już 20.30. W tym samym momencie usłyszałam
jak mama woła mnie i moich braci na kolację. Zeszłam do dosyć
sporej jadalni z długim drewnianym stołem, który w tym momencie
powoli zapełniał się potrawami. Poszłam do kuchni żeby pomóc
mamie w wykładaniu potraw.
-Mamo kto będzie dzisiaj na
kolacji?-zapytałam mamę biorąc od niej pokaźny stos talerzy.
-Przyjdą
dziadkowie,Ron,Hermiona,George, Angelina, Bill, Fleur,Tedy,no i twoje
kuzynostwo.-wyjaśniła a ja zabrałam się za rozkładanie talerzy
wraz z braćmi. Tata jeszcze nie wrócił do domu. Podobno ma jakieś
bardzo ważne zebranie aurorów na, którym musiał być.
-Lily co taka ponura jesteś?-zapytał
James patrząc na mnie z troską
-Nie jestem ponura tylko
zamyślona.-odpowiedziałam szybko
-A o kim myślisz?-zapytał Albus
patrząc na Jamesa znacząco na co obaj wybuchnęli śmiechem a ja
poczułam jak na moich policzkach rozlewa się rumieniec.
-Nie wasza sprawa.-powiedziałam tonem
ucinającym dyskusję.
-No Al. patrz nasza siostrzyczka się
zakochała.-powiedział James.
-Dajcie spokój.-poprosiłam idąc do
kuchni. W tym momencie usłyszałam charakterystyczny trzask
towarzyszący aportacji. James poszedł otworzyć drzwi.
-A co tak smakowicie pachnie?-zapytał
mój tata wchodząc do jadalni. Pocałował mnie i Ala w czubek
głowy. Na jego twarzy widać było zmęczenie kiedy poszedł
przywitać się z mamą. Chwilę później tata poszedł pod
prysznic. Gdy wszystko było już gotowe zaczęli pojawiać się
goście.
Pierwsi pojawili się babcia oraz
dziadek. Po przywitaniu się zajęliśmy miejsca przy stole oczekując
pozostałych członków rodziny.
-No Lily już trzeci rok Hogwartu.
Będziesz mogła sobie wybrać jakieś zajęcia dodatkowe. Co to
będzie??-zapytał dziadek patrząc na mnie z uśmiechem.
-Jeszcze nie wiem.-odpowiedziałam
patrząc na niego.
-Bylebyś nie brała na siebie za dużo
tak jak ja kiedy byłam w twoim wieku.-usłyszałam głos przy uchu
odwróciłam się i zobaczyłam pogodnie uśmiechającą się do mnie
moją matkę chrzestną.
-Na pewno jej na to nie
pozwolimy.-powiedział wujek Ron a ja wyściskałam ich na
przywitanie.
Potem pojawili się George i Angelina,
zaraz po nich Teddy,Victorie wraz z Bilem i Fleur. Dom państwa
Potter wypełnił się gwarem ożywionych rozmów.
~~~****~~~
Gdy pożegnaliśmy ostatnich gości
było już dobrze po północy. Stłumiłam ziewnięcie. A moja mama
widząc to powiedziała cicho:
-Najwyższa pora spać Lily musisz być
wypoczęta.-a tata gorliwie pokiwał głową. Moi bracia spali już
sobie smacznie od co najmniej godziny. Pożegnałam się z rodzicami
i poszłam do siebie.
Po szybkim prysznicu od razu zatonęłam
w miękkiej pościeli i objęciach Morfeusza.
No i jest pierwsza notka:)
Mam nadzieję że się podoba:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz